Wszystkie te działania mają na celu stworzenie produktów o zerowej emisji dwutlenku węgla do roku 2030. - podkreślił Tim Cook. Oznacza to, że "nie udajemy, że jesteśmy ekologiczni, bo podejmujemy konkretnie te działania". Tim Cook jednak nie wspomniał o kwestiach związanych z naprawami iPhone'ów, które zawsze były problematyczne Szkoła kiedyś i dziś – porównanie. Całkiem sporo zmieniło się w przeciągu kilkunastu czy kilkudziesięciu lat w polskich szkołach i to na dobre. Dzisiaj postanowiliśmy udać się w sentymentalną podróż w czasie i porównać dzisiejsze warunki z poprzednimi. Być może nie wszystko jest od siebie tak różne i wróciliśmy do Co ciekawe, to były piękne czasy i dla książki. Biblioteki nie tylko działały stacjonarnie. Tam, gdzie ich nie było, dojeżdżały obwoźne. Dorośli wykazywali się nie lada sprytem, wyobraźcie sobie teraz, spakowanie czteroosobowej rodziny plus namiot, wałówkę i milion innych potrzebnych rzeczy, chcąc wyjechać nad morze maluchem! Fast Money. Idealizowanie przeszłości jest zjawiskiem starym jak świat. Pewnie wspomniany w pierwszym zdaniu Juliusz Cezar też z sentymentem wracał do dzieciństwa i wzdychał z tęsknotą do lat wcześniejszych. Taka już ludzka natura. I akurat to pozostaje niezmienne od zarania dziejów. O ile zazwyczaj mózg do spółki z pamięcią płata nam figla, koloryzując i polerując przeszłość tak, by wyglądała jak najlepiej, tak w przypadku meczów Legii z Widzewem, stwierdzenie: „kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów” – jest jak najbardziej na miejscu. Tak modny ostatnio powrót do lat 90-tych, niestety nie objął meczów RTS z Legią. Tak naprawdę największą temperaturę środowe spotkanie miało na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Dziesiątki tekstów, wywiadów, analiz i kibicowskich wspominek starć przeszłości, sprawiała że wielu fanów mimowolnie zaczynało wierzyć, że mecz na stadionie przy alei Piłsudskiego w Łodzi może znów wzbudzić wielkie emocje. Że nagle słabo grający w I lidze RTS postawi się znacznie wyżej notowanemu rywalowi. Nadzieję budowało też zeszłoroczne spotkanie, wygrane przez Legię 3:2, ale pełne dramaturgii, bo przecież Widzew z 0:2 wyciągnął na 2:2 i mocno postraszył rywala. To był jednak tylko wybryk. Wyjątek od reguły ostatnich meczów tych dwóch zespołów. Bo Widzew nie znalazł sposobu na Legię już od 20 lat. Jak na mecz nazywany przez wielu: „polskim klasykiem”, to przepaść. I tym razem różnicę między oboma klubami było widać doskonale. Legia nie musiała się bardzo wysilać, by popsuć gospodarzom obchody 110-lecia powstania klubu. Właściwie od strzelenia gola na 1:0 drużyna Michniewicza kontrolowała przebieg spotkania i RTS oprócz jednej sytuacji w pierwszej połowie nie był w stanie zagrozić bramce Legii. Klasyk jest mocno zardzewiały. Co prawda jednostronnie, ale renowacja Widzewa trwa tak naprawdę od pięciu lat i pewnie jeszcze chwilę zajmie klubowym działaczom zanim przywrócą zasłużonemu dla polskiej piłki klubowi blask. Na razie o równej rywalizacji z Legią, kibice łódzkiego klubu mogą co najwyżej porozmawiać. I to tylko, jeśli są to wspominki. Dziś po latach tryskających testosteronem, napakowanych, męskich gości, dla których Stallone i Arnie byli niczym przybrani rodzice, wracamy do ery eterycznych wzorców męskiej urody. Bardziej ładni niż przystojni, bardziej gibcy niż silni. Podobnie jest w świecie zegarków. Dziś posiadanie zegarków powyżej 40 mm jest zwyczajnie passe. Obscenicznie duże i krzykliwe Breitlingi, Paneraie powoli schodzą do lamusa i ustępują coraz to mniejszym i bardziej subtelnym braciszkom. Dziś ponownie rządzi estetyka lat 50 i 60 tych. Modowa pętla czasu dotyczy również zegarków określanych krojem przyciasnych garniturów pięknych Panów, jednak w przeciwieństwie do tych garniturów, zegarki z kategorii slim, super slim czy nawet ultra slim budzą szerokie uznanie wśród miłośników klasyki. Współczesne „slimy” mają swój rodowód mocno zakorzeniony w swoich protoplastach z lat 50 i 60. Piaget, Jaeger-LeCoultre, Vacheron Constantin i Audemars Piguet to ojcowie współczesnych super slimów. Dziś do tej mocno konserwatywnej gromadki dołączył łobuziak, który swoim designem burzy nieco status quo super klasycznych slimów… a imię jego Bvlgari. Dzisiejsza lista rekordzistów jest niezwykle długa i skomplikowana. Najcieńszy zegarek, najcieńszy mechanizm, najcieńszy mechanizm z sekundą, bez sekundy, z troubillonem, bez troubillonu, najcieńszy mechanizm w ogóle. Można dostać kociokwiku! Nie mam zamiaru multiplikować kolejnych tekstów o najcieńszych współczesnych zegarkach. Jest to o tyle bezsensowne, że już dwa wieki temu, zegarmistrzowie potrafili budować mechanizmy o zbliżonych wymiarach, a to wszystko bez dostępu do dzisiejszej technologii. Philippe-Samuel Meylan, był jednym z najwybitniejszych zegarmistrzów początku XIX wieku. Jego działalność nie ograniczała się jedynie do produkcji zegarków, obejmowała wszystko, co można określić mianem inżynierii precyzyjnej. Jego zegarki były wyjątkowe, a jego automaty były na równi z tymi produkowanymi przez Jaquet Droz. Jednak to z czego zasłynął szczególnie to opracowanie nietypowej na tamte czasy konstrukcji mechanizmu, którą określa się terminem Bagnolet. Te specyficzne jak na ówczesne czasy konstrukcje charakteryzowały się odwróconym układem przekładni. Tracza znajdowała się od strony przekładni, a nie po stronie płyty głównej mechanizmu. Takie rozwiązanie, w połączeniu z wychwytem cylindrowym umożliwiało produkcje super cienkich mechanizmów, których grubość często nie przekraczała 2 mm! Na poniższym zdjęciu znajduje się zegarek Fatio-Junod a Genève, No. 821, z około 1850 roku, który napędza mechanizm wyprodukowany przez Louisa-Benjamina Audemara (nie mylić z Julesem Audemarem, jednym z założycieli Audemar-Piguet). Mechanizm jest oparty na konstrukcji Meylana a jego grubość to zaledwie mm w połączeniu ze złotą, bogato zdobioną kopertą otrzymujemy zegarek o grubości mm. Pamiętajmy, mówimy o zegarku z 1850 roku! Fatio-Junod a Genève, No. 821 Dla porównania dziś najcieńszy mechanizm produkowany seryjnie to Vacheron Constantin cal. 1003, grubość tego mechanizmu to mm. Vacheron Constantin cal. 1003 Natomiast najcieńszym współcześnie produkowanym zegarkiem jest JLC Master Ultra-Thin Squelette, którego grubość wynosi mm. W czasach kiedy możemy wygrawerować swoje imię, na powierzchni o szerokości ludzkiego włosa, wykorzystywanie przez producentów konstrukcji sprzed ’70 lat w celu pobicia kolejnego rekordu, jest dla mnie zwykłym lenistwem. Może jednak powinni sięgnąć dalej? Cofnąć się prawie dwieście lat wstecz i uczyć się od najlepszych?! JLC Master Ultra-Thin Squelette Dziś w peletonie producentów super cienkich zegarków jest Piaget, tak naprawdę można powiedzieć, że jest na jego czele i to od kilku dekad. Podczas SIHH 2018 Piaget zaprezentował najcieńszy, mechaniczny zegarek – Piaget Altiplano Ultimate Concept – jego całkowita grubość wynosi zaledwie 2 mm. Celowo o nim nie wspominałem wcześniej, ponieważ, nie jest to zegarek seryjnie produkowany i moim zdaniem, należy traktować go na razie jako zapowiedź pewnych „zmian” w aktualnym rankingu. Piaget Altiplano Ultimate Concept Piaget Altiplano Ultimate jednak nie jest tak rewolucyjną konstrukcją, jak mogłoby się wydawać, w znacznej mierze bazuje na rozwiązaniach opracowanych mniej więcej 50 lat temu. W 1970 roku niejaki Pierre Mathys opracował i stworzył pierwszy prototyp mechanizmu, którego grubość wynosiła mm. Było to możliwe, dzięki zastosowaniu nowatorskiej konstrukcji. Stworzony, przez Mathysa mechanizm Caliber 1200 był rewolucyjny z kilku powodów, jednym z nich było zastąpienie konwencjonalnego łożyskowania, łożyskami kulkowymi. Caliber 1200 miał czternaście łożysk kulkowych o grubości 0,38 mm, a ich średnice wahały się pomiędzy a mm. Każde z nich składało się z pięciu kulek o średnicy 0,20 mm. Znajdowały się one po bokach osi, na których oparte były koła przekładni. Każdy element przekładni obracał się na pojedynczym łożysku wbijanym w blok łożyskowy, który sam w sobie był częścią płyty głównej. Zalety tej konstrukcji powodują brak konieczności stosowania mostków, zwiększają wytrzymałość mechanizmu i eliminują konieczność smarowania mechanizmu – a przynajmniej znacząco zwiększają interwały pomiędzy serwisami. Naturalnie najważniejszą zaletą zastosowania łożysk kulkowych było drastyczne odchudzenie mechanizmu. Caliber 1200 Mechanizm Mathysa oficjalnie ujrzał światło dzienne w 1976 roku. Pierwszą firmą, która wykorzystała ten mechanizm, był Jean Lassalle. Niestety manufaktura nie przetrwała ciężkich czasów kryzysu kwarcowego i w zasadzie została brutalnie rozczłonkowana. W latach 1978–1979 rozpoczyna się współpraca między Jean Lassalle a Lemania, która miała być odpowiedzialna z produkcję mechanizmów Cal. 1200 i cal. 2000 (automatyczna wersja cal. 1200, jego grubość również była imponująca, zaledwie 2 mm). We wrześniu 1979 roku Lassalle napotkał pewne trudności finansowe i produkcja została wstrzymana. W grudniu tego samego roku ówczesny dyrektor Lemanii, oświadczył podczas jednego ze spotkań, iż Omega ma możliwość zakupu marki Jean Lassalle. Jednak tak się nie stało, prawa do firmy kupiło Seiko a dokumenty techniczne i patenty kupuje Lemania. Lassalle przestaje istnieć. W efekcie przejęcia powstają dwa „nowe” mechanizmy Lemanii, Calibre 1210 oraz Calibre 2010. Początkowo mechanizmy były na zasadzie wyłączności dostarczane Piagetowi. W ten sposób Piaget zdobył know-how, które po blisko 40 latach wskrzesza w swoim rewolucyjnym projekcie koncepcyjnym pod przykrywką innowacyjności. Słabo. „Rewolucyjny” mechanizm Piageta Calibre 900P-UP wykorzystuje w znacznym stopniu konstrukcje stworzoną przez Pierra Mathysa, podobnie jak u jego protoplasty, zastosowano w nim łożyska kulkowe, dzięki którym możliwe jest wyeliminowanie mostków, to co wyróżnia Piageta to zintegrowane w przekładnie chodu wskazanie czasu i zastosowanie przekładni ślimakowej do nakręcenia sprężyny głównej. Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów. Autor: Michał Kozłowski Co ma wspólnego z podcastem terapeuta na NFZ, ile dałem za jingiel i dlaczego kiedyś to były czasy, a teraz jeno sromota. Piszcie, plz: lukaswrzalik@

kiedyś to były czasy teraz nie ma czasów